BOMBAJ OD KUCHNI

To będzie już ostatni odcinek sagi bombajskiej. Choć nie pokazałam miejsc mocno 
turystycznych , takich  jak: Gate of India, Dworzec Wiktorii czy Elephanta Caves na wyspie Elefantynie wpisanych na listę Unesco to mam nadzieję, że taki Bombaj poza utartymi szlakami też jest interesujący, może nawet bardziej. Naturalnie tamte miejsca trzeba koniecznie zobaczyć, co też uczyniłam. 


Choć dookoła  luksusowe  wieżowce, a na ulicach  drogie samochody, w zakamarkach wielkiego miasta są miejsca, które czuć na odległość. To targi. Bombaj jak przystało na porządne Indyjskie miasto takich targów ma wiele. Jeden z nich chce Wam pokazać.



Mdły zapach aksamitek roztaczał się dookoła. Powietrze wibrowało od upału. Stawało się coraz bardziej lepkie i gęste. Już na wejściu kobiety  sortowały kwiaty, by potem upleść z nich girlandy.


Kto był w Indiach ten wie, że aksamitki są tak popularne jak u nas kiedyś goździki. Aksamitka o barwie pomarańczowej jest jedną ze świętych roślin dla wyznawców buddyzmu i hinduizmu. Jest uważana za roślinę, w której mieszka jedna z najważniejszych bóstw,  bogini Teledźu. Jest czczona jako bogini tworząca świat i broniąca go przed wszelkimi demonami. W wielu świątyniach na co dzień i od święta składa się girlandy uplecione właśnie z aksamitek. Często są dawane gościom na powitanie. Aby moc bogini Teledźu chroniła ludzi, kwiaty aksamitek są wieszane przy wejściach domów, sklepów.


W Indiach kwiaty sprzedawane są często na wagę. Handlem zajmują się mężczyzni. Widać praca przy kwiatach wymaga męskiej ręki.



Interesy idą dobrze. W Indiach przy takiej masie świątyń  i bóstw,  kwiatowy biznes nie może źle funkcjonować. Największy i najsłynniejszy kwiatowy targ  w całych  Indiach  jest w Kalkucie. Kiedyś pewnie go zaprezentuje. A tak swoją drogą , przejechaliśmy tysiące kilometrów w Indiach i ani razu nie natknęliśmy się na uprawę tych kwiatów.

Targi w Indiach to miejsce, które trzeba koniecznie odwiedzić. Nie wyobrażam sobie być w Indiach i nie być na bazarze. To żelazny punkt każdego tam pobytu.

Jest w Bombaju jeszcze jedna ciekawostka, godna zobaczenia. To olbrzymia publiczna pralnia, ale nie taka jaką sobie wyobrażamy. Funkcjonuje od 140 lat. Wszystkie ubrania prane sa ręcznie. Setki praczy pierze, składa, segreguje  setki kilogramów ubrań.




 Dhobi Ghat jest największą pralnią w Indiach , a zarazem największą na świecie. W betonowych boksach 5 tys mężczyzn po łydki w wodzie namacza, pierze, suszy, segreguje, prasuje  ubrania, materiały,  pościel. Z pralni korzystają zarówno osoby fizyczne, jak i szpitale, hotele, biura i inne instytucje.  To się nie mieści w głowie. Jak oni to robią , że przy takiej masie ubrań nie dochodzi do pomyłek?  Podobno nic tutaj nie ginie.  Widok jest niezwykły. Wszystko posegregowane i uprane  jak należy. Białe koszule osobno, jeansy osobno, kolorowe sari na końcu. Pracze to profesjonaliści. Można być pewnym , że biała koszula nie będzie zafarbowana, a sari często warte tysiące dolarów nie zginie. Dziennie pranych jest około miliona rzeczy.  Żadna pralka nie zastąpi wytrawnego pracza, który zna się  doskonale na proszkach, mydłach, barwnikach. Lata doświadczeń. Fach przekazywany jest z ojca na syna.  
  
 To co się nie mieści na sznurkach schnie na dachach. Świetnie wygląda jak pracze uderzają o kamienne balie takimi właśnie wiązkami ubrań. To wyczerpująca praca, słabo opłacana. Za kilka dolarów dziennie ciężko pracują. Pracze to silne chłopy. Mięśni może im pozazdrościć niejeden facet ciężko ćwiczący na siłowni.  




 Na terenie pralni znajdują się domy,mieszkania, stołówki. Toczy się tam normalne życie. Dzieciaki korzystają z czystej wody. Basen jak się patrzy. 



Powiedzcie sami, czy gdziekolwiek indziej na świecie można zobaczyć takie cuda i dziwy?  Indie właśnie takie są i za to je kocham.

6 komentarzy:

  1. Kolejna super ciekawa odsłona. Popatrz, ja byłam w Indiach dwa razy i znowu piszę, że nawet o takim zjawisku nie słyszałam. Faktycznie cuda i dziwy, ale jedno jest pewne, ogarnięcie ogromu w każdym wymiarze mają opanowane do perfekcji.
    Ula, przyjemność oglądania, czytania i komentowania takich prezentacji.
    pozdrawiam
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Gabi. W Indiach mozna byc duzo razy i o wielu rzeczach nie wiedzieć. Indie to ogromny kraj z ludzmi tak etnicznie i religijnie róznorodnymi, że nie sposób ogarnąć to wszystko .A jesli chodzi o pomysłowośc i zaradnośc w tym tak trudnym świecie to bija na głowę ludzi białych. Dziękuje za wizytę. I zagladaj do mnie, bo to dla mnie wielka przyjemność gościc Cię. Pozdrawiam:))

      Usuń
  2. Bardzo podoba nam się właśnie ta strona Mumbaiu. Lokalne targowiska to kwintesencja handlu w danym miejscu. Gdziekolwiek jesteśmy zawsze je odwiedzamy. Ula - dobrze się czyta to co piszesz, do tego piękne zdjęcia. Czekamy na kolejne posty, pozdrowienia M i P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu, kłaniam się . Posty będa z cała pewnością. Teraz wybywam na jakis czas na Bałkany. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Ula,bardzo miło było zajrzeć i poczytać.
    Fajnie,że zaczęłaś prowadzić bloga.
    Pozdrowienia...:-)
    Irena

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo ciekawy post, az skrzy sie od optymistycnzych kolorow:)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © PODRÓŻE Z KORDULĄ , Blogger