Aby pokochać Indie trzeba zaakceptować je takimi jakie są. Chłonąć ich kolory, zapachy, smaki a także ich inność. Jeśli się tego nie zrobi, to podróż będzie nieudana . Trzeba popatrzeć na Indie jako na kraj , w którym tradycja ma pięć tysięcy lat .
Dziś chcę Wam pokazać jedną z najdziwniejszych atrakcji tego kraju. Zapraszam do KARNI MATA, świątyni innej niż wszystkie.
30 km na południe od Bikaneru , w Seshnok, prawie pośrodku piekielnie gorącej Pustyni Thar, 600 lat temu wybudowano świątynię białą jak śnieg. A dla kogo tak sie
napracowano?
A co mówi legenda? Otóż KARNI , po śmierci syna, zażądała od Boga zmarłych JAMY by oddał jego dusze z powrotem i przywrócił go do żywych. Kiedy Jama, uznał, że jest to niemożliwe, Karni przebłagała go, by chociaż mógł odrodzić się w postaci SZCZURA. JAMA obiecał KARNI, że wszyscy członkowie jej rodu unikną po śmierci długiej wędrówki dusz po szczeblach wcieleń. Tylko jeden jedyny raz odrodzą się jako szczury , by później wrócić na ziemię w ludzkiej postaci. Kusząca propozycja, nieprawdaż?
W związku z tym, zgodnie z legendą , wszystkie biegające tam szczury uważane są przez potomków KARNI za ludzi oczekujących na ponowne narodziny. Świątynią opiekuje się lud DEPAVAT uznany za potomków Bogini. Wiara w odrodzenie, sprawia, że gryzonie traktowane są tam z wielką czcią. No bo jak tu nie szanować swoich przodków?
Na co dzień członkowie rodu DEPAVAT mieszkają na terenie całych Indii i prowadzą najnormalniejsze życie. Ród ten jest bardzo liczny . Poszczególni członkowie rodziny służą w Świątyni raz na siedem lat. Mężczyźni opiekują się Boginią Karni, kobiety zaś przygotowują jedzenie, sprzątają i dbają aby szczury nie były głodne. Co parę godzin na srebrnych misach donoszone jest szczurom mleko i ziarno. Taka praca na rzecz świątyni przynosi opiekunom wielki zaszczyt. I oczywiście szczęście ma ich nigdy nie opuszczać. Na zdjęciu powyżej dwie opiekunki .
Przed wejściem do Świątyni należy zdjąć buty. Trzeba też uważać aby nie nadepnąć gryzonia. A gdyby doszło do takiego nieszczęścia , to na sprawcę nakładana jest kara. Winowajca musi ofiarować Bogini figurkę ze szczerego złota przedstawiającą ofiarę, w wielkości 1:1. Nam na szczęście udało się wyjść ze Świątyni bez strat materialnych , a co najważniejsze pozwolono założyć na stopy takie śmieszne onuce.
Wiara w moc Bogini Karni przyciąga pielgrzymów z całych Indii. Ich zachowanie jest dla nas kompletnie niezrozumiałe. Oprócz tego, że zanoszą szczurom ofiarę w postaci jedzenia, próbują także mleka z misek wystawionych dla szczurów, jędza nadgryzione przez nich smakołyki. Taki widok musi szokować. Ja osobiście tego nie widziałam. Może i dobrze. Do Świątyni tłumnie ściągają kobiety, które nie mogą mieć dzieci. Według wierzeń, ma je uzdrowić widok BIAŁEGO SZCZURA. Tylko ja go tu znaleźć wśród 20 tysięcy gryzoni ?
U większości turystów, świątynia KARNI MATA wzbudza mieszane uczucia. Ciekawe jak Wy to odebraliście? Jak przepadam za atmosferą indyjskich świątyń , tak muszę jednak przyznać, że i ja nie czułam się tam komfortowa. Ciekawość jednak zwyciężyła. Takie właśne są Indie. Wywołują skrajne emocje. Jedno jest pewne, PODRÓŻY DO INDII NIE DA SIĘ ZAPOMNIEĆ.
Wszystkie zdjęcia z posta zawsze można obejrzeć w formie pokazu slajdów, klikając na jakąkolwiek fotkę w blogu. Dziękuję i pozdrawiam Urszula
Dziś chcę Wam pokazać jedną z najdziwniejszych atrakcji tego kraju. Zapraszam do KARNI MATA, świątyni innej niż wszystkie.
30 km na południe od Bikaneru , w Seshnok, prawie pośrodku piekielnie gorącej Pustyni Thar, 600 lat temu wybudowano świątynię białą jak śnieg. A dla kogo tak sie
napracowano?
Za bogato zdobionymi srebrnymi wrotami , w marmurowym Sanktuarium żyje około 20 tysięcy szczurów, uznawanych za święte. W naszej kulturze szczury nie cieszą się najlepsza sławą a ich widok napawa nas wstrętem. W tej Światyni tak jednak nie jest. Tam szczury żyją jak u Pana Boga za piecem. Są czczone i szanowane jak najbliżsi członkowie rodziny. A dlaczego tak jest?
Wszystko zaczęło się 700 lat temu. KARNI MATA istniała naprawdę. Była joginka i ascetką. Opiekowała się biednymi, wspierała ich w trudnych chwilach. Już w wieku 6 lat uzdrawiała. Dostała imię KARNI, a MATA oznacza matkę. Wszystkie Boginki w Indiach maja dopisek "mata". Już za życia otaczano ja czcią i uważano za wcielenie wojowniczej bogini zwycięstwa dobra nad złem - DURGI.A co mówi legenda? Otóż KARNI , po śmierci syna, zażądała od Boga zmarłych JAMY by oddał jego dusze z powrotem i przywrócił go do żywych. Kiedy Jama, uznał, że jest to niemożliwe, Karni przebłagała go, by chociaż mógł odrodzić się w postaci SZCZURA. JAMA obiecał KARNI, że wszyscy członkowie jej rodu unikną po śmierci długiej wędrówki dusz po szczeblach wcieleń. Tylko jeden jedyny raz odrodzą się jako szczury , by później wrócić na ziemię w ludzkiej postaci. Kusząca propozycja, nieprawdaż?
W związku z tym, zgodnie z legendą , wszystkie biegające tam szczury uważane są przez potomków KARNI za ludzi oczekujących na ponowne narodziny. Świątynią opiekuje się lud DEPAVAT uznany za potomków Bogini. Wiara w odrodzenie, sprawia, że gryzonie traktowane są tam z wielką czcią. No bo jak tu nie szanować swoich przodków?
Na co dzień członkowie rodu DEPAVAT mieszkają na terenie całych Indii i prowadzą najnormalniejsze życie. Ród ten jest bardzo liczny . Poszczególni członkowie rodziny służą w Świątyni raz na siedem lat. Mężczyźni opiekują się Boginią Karni, kobiety zaś przygotowują jedzenie, sprzątają i dbają aby szczury nie były głodne. Co parę godzin na srebrnych misach donoszone jest szczurom mleko i ziarno. Taka praca na rzecz świątyni przynosi opiekunom wielki zaszczyt. I oczywiście szczęście ma ich nigdy nie opuszczać. Na zdjęciu powyżej dwie opiekunki .
Przed wejściem do Świątyni należy zdjąć buty. Trzeba też uważać aby nie nadepnąć gryzonia. A gdyby doszło do takiego nieszczęścia , to na sprawcę nakładana jest kara. Winowajca musi ofiarować Bogini figurkę ze szczerego złota przedstawiającą ofiarę, w wielkości 1:1. Nam na szczęście udało się wyjść ze Świątyni bez strat materialnych , a co najważniejsze pozwolono założyć na stopy takie śmieszne onuce.
U większości turystów, świątynia KARNI MATA wzbudza mieszane uczucia. Ciekawe jak Wy to odebraliście? Jak przepadam za atmosferą indyjskich świątyń , tak muszę jednak przyznać, że i ja nie czułam się tam komfortowa. Ciekawość jednak zwyciężyła. Takie właśne są Indie. Wywołują skrajne emocje. Jedno jest pewne, PODRÓŻY DO INDII NIE DA SIĘ ZAPOMNIEĆ.
Wszystkie zdjęcia z posta zawsze można obejrzeć w formie pokazu slajdów, klikając na jakąkolwiek fotkę w blogu. Dziękuję i pozdrawiam Urszula
No i elegancko, jeszcze gdzieś jest film z tej świątyni, trzeba zachować dystans do tego, co się tam dzieje... 🤔
OdpowiedzUsuńSzukaj, szukaj:)
UsuńUla, bardzo, bardzo ciekawa prezentacja. Nie było mnie tam, ale Twoje zdjęcia i opis są tak opracowane i sugestywne, ze można się poczuć jakby się było w samym środku. Masz rację, Indie albo się przyjmuje takimi jakie są, albo się tam jedzie po raz pierwszy i ostatni. Ja pojechałam ponownie i pewnie pojadę jeszcze kiedyś znowu. Czekam na kolejne odsłony,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Gabi
Będąc w Radżastanie nie zapuściliśmy się tak daleko na zachód, choć czytaliśmy o tej świątyni. Ula-bardzo ciekawa relacja podparta wyjaśnieniami, które pozwalają zrozumieć. Dziękujemy i pozdrawiamy
OdpowiedzUsuń