CHINY- daleko od szosy
maja 12, 2020
/
2
Wyobrażenia z rzeczywistością często się rozbiegają I tak było z moją pierwszą wizytą w Chinach. Podróż przyniosła lekkie rozczarowanie. Szukałam bezowocnie " Nine Million Bicycles in Beijing", Chińczyków w tradycyjnych kapeluszach brodzących po kolana w wodzie na polach ryżowych oraz klimatów jak z filmów Zhang Yimoua. Choć zobaczyłam niezliczoną ilość wybitnych zabytków , wpisanych często na listę UNESCO, nowoczesnych miast z Pekinem, Szanghajem na czele, nie znalazłam niestety tego, o czym marzyłam. Zobaczyłam Chiny, jakie oglądają wszyscy turyści , którzy przyjeżdzają po raz pierwszy do tego kraju. Cały czas marzyłam jednak o Chinach z dala od utartych szlaków, od wielkich aglomeracji i masowej turystyki. Postanowiłam pojechać do Chin jeszcze raz w poszukiwaniu tego , czego nie zobaczyłam za pierwszym razem.
Odwiedziłam prowincję Yunnan i Guizhou, w których pełno jest spokojnych miasteczek i zagubionych wśród pól ryżowych wsi z zaskakującym bogactwem kulturowym i etnicznym. Była to niezapomniana podróż w czasie, podczas której miałam okazję zobaczyć jak wyglądały i żyły kiedyś Chiny. Dziś chce Was zabrać do prowincji Guizhou i pokazać jak wygląda tradycyjna chińska wieś tego rejonu Chin, jak żyja tam zwykli ludzie , jak wyglądają , co jedzą.
Podczas całej tej podróży towarzyszyła nam prawdziwie chińska pogoda Chmury nisko zawieszone pętały się po okolicznych górach , z których co chwila padało. Miało to swój niepowtarzalny urok.
Wjeżdżamy na tereny zamieszkałe przez ludność mniejszości etnicznej DONG, liczącej ok 2,5 mln. ludzi. Chiny to mieszanka mniejszości narodowych . Jest ich tu ponad 50. Dong znani są z wysokiej umiejętności ciesielskich. Tworzą wyjątkową architekturę. Ludowa sztuka budowania mostów zauważalna jest tu w każdej prawie wsi. Zadaszone mosty to prawdziwe dzieła sztuki. Dongowie nazywają je Mostami Wiatru i Deszczu.Oprócz celów praktycznych pełnia tez rolę świątyń poświęconych duchom rzek. Ten , który tu widzicie poniżej Chenyang w Sanjiang był najpiękniejszy. Ma 165m długości, pokryty jest gontem. Wielopoziomowe pawilony podobne do pagód robią wrażenie. Wszystko przyozdobione jest misternie wykonanymi rzeźbami.
Dongowie to świetni cieśle. Aby w pełni ocenić ich kunszt koniecznie trzeba odwiedzić wioskę Zhao Xing, uważaną za najpiękniejszą. I nie ma tu grama przesady . Wiocha jest niezwykła. Jej drewniana zabudowa jest jak scenografia do filmu. Brak surowców kamiennych wpłynął na opanowanie do perfekcji przez miejscowych sztuki budowania wszelkich budowli z drewna, bez użycia gwoździ.
Domy zbudowane z drewna świerkowego mają z reguły dwie lub trzy kondygnacje.Te stojące na stromych zboczach bądź brzegu rzeki wsparte są na belkach. Ludzie mieszkają na wyższych pietrach. Parter przeznaczony jest dla zwierząt domowych i np drewna na opał. Był listopad , wszędzie suszyły się wiązki ryżu.
Drugą z charakterystycznych cech wiosek Dongów są wieże bębnowe (drum towers) . Spotkania i liczne uroczystości odbywają się przed tymi właśnie wieżami. Wioskę Zhao Xing zamieszkuje pięć rodów i każdy z nich ma swoja Wieżę Bębnów. Poszczególne rody rywalizują wręcz w budowie najładniejszych wież i mostów.
Okolica wioski Zhao Xing wgląda jak w moich wyobrażeniach o Chinach. Okoliczne pola ryżowe schodzą kaskadowo w doliny. Całe powierzchnie zboczy pokryte są poletkami ryżowymi. Rosnący wszędzie ryż stanowi podstawę diety Chińczyków. Tajony na sposób chiński, tak żeby był lepki, jedzony jest z peklowanymi warzywami. Życie we wsi kręci się wokół ryżu.
Transportuje się go w taki oto oryginalny sposób. Przyznacie, ze egzotyczny to obrazek. Większość , jeśli nie cała wieś zaangażowana byłą przy żniwach.
A oto jak wygląda główna ulica we wsi. Uważam , ze bardzo miejsko. Znajdują się przy niej liczne małe sklepiki, jadłodajnie. Na chodnikach od rana rozkładają się liczni sprzedawcy warzyw , owoców, mięsa i jeszcze Bóg raczy wiedzieć czego.
Głównym pożywieniem ludności Dong jest oczywiście ryż. Ale jadają również mięso. Przysmakiem są szczury i psy, które jada się w ważne święta. A to jedna z ciekawostek, szczurołap uważany jest tutaj za myśliwego. Ludność Dong obchodzi mnóstwo świat. Jednym z dziwnych świat jest np Święto Ogórka. Oglądanie życia zwykłych ludzi jest niezwykle ekscytujące. Tu każdy jet inny , każdy wyjątkowy.
Najciekawsi są ludzie z bagażem życiowych doświadczeń wymalowanym na twarzach, Nie da się przejść obok nich obojętnie. Zawsze zwracają moja uwagę.
Chińczycy uwielbiają wszelkie gry. Znani są z zamiłowania do hazardu. W każdej wsi widoczek grających chłopów nie dziwi. Ciekawymi kartami grali, nieprawdaż? A po kartach spokojnie można popykać fajkę. To tez częsty tam widok.
Główne place okupowane są przez starszyznę wioski.Zwróćcie uwagę na ich obuwie. Całe wsie chodzą w jednakowym. Ulubionym kolorem jest zielony. Zielone trampki a na głowach zielone uszanki.
Dongowie mają szereg ciekawych zwyczajów. Warto o nich wspomnieć.Np. osoba, która pierwsza przekracza próg domu, gdzie własnie urodziło sie dziecko będzie mieć największy wpływ na jego życie. Raczki małego dziecka są wiązane by zapobiec kradzieży w dorosłym życiu. Najlepszą porą na wprowadzenie się do nowego domu to noc, gdy wioska już śpi. Nie należy budować nowego domu krótko po śmierci sąsiada. Główne wejście do domostw nie powinno być położone bezpośrednio naprzeciw siebie , by uniknąć kłótni. Kiedy tylko urodzi się dziecko, rodzice sadzą dla niego drzewka świerku. Kiedy dziecko osiągnie 18 lat i wychodzi za mąż( żeni się), świerki są ścinane by wybudować z nich dom dla Pana Młodego lub Panny Młodej. Z tego powodu te drzewa nazywane są również osiemnastoletnimi drzewami.
Przed przyjazdem w ten rejon Chin przewertowałam wiele przewodników, książek. Myślałam, że wiem dużo. Jakże się myliłam. Rzeczywistość przerosła wyobrażenie . Nasz pobyt we wsi Zhao Xing był pełen atrakcji. Zobaczyliśmy jak żyją prości ludzie, jak pięknie kultywują swe tradycje. Spaliśmy w starym domu lekko zmodernizowanym , przystosowanym dla potrzeb przyjezdnych. Wieczorem na werandzie gospodarz zapalał lampiony, a my siedząc w wygodnych wiklinowych fotelach delektowaliśmy się widokiem , którego za chwile może już nie być.
Marzenia o zobaczeniu Chin , które odchodzą w niepamięć spełniło się
Prowincja Guizhou kryje wiele takich wsi i miasteczek. W następnym poście , do którego już dziś zapraszam pokażę jak wyglądają i żyją ludzie z kolejnej grupy etnicznej . A będzie to mniejszość Miao.
Dobrze, że wybrałaś się do Chin po raz drugi. Architektura tu jest zachwycająca. Zbiory ryżu tylko dodają uroku. Bardzo ciekawe portrety, ale Ty jesteś zdolną fotografką. Jestem ciekawa dalszej relacji :) M
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu za te fotografkę. Powiedziałabym bardziej,nienasyconą. Zawsze mi mało. Zastanawiam się czasem, czy zdołam to wszystko zebrać w logiczne całości. Ale teraz mając bloga muszę stać się bardziej systematyczna.
Usuń