CHINY - ostatni strzelcy z Bashy

Dziś zabiorę  Was do wioski zamieszkałej  przez mniejszość  etniczną Miao.  Nie  jest to jednolita grupa. W długim okresie Miao pojawiło się bardzo wiele nazw tej narodowości oraz jej odmian. Podstawą do jej  nazewnictwa stał się ubiór, jego kolor uczesanie czy  tereny zamieszkania. Istnieje bardzo ciekawa klasyfikacja. I tak np. są  Miao Biali  (Bai Miao). Miao Czarni (Hei Miao), Miao Niebiescy ( Qing Miao), Miao Czerwoni (Hong Miao), Miao Pstrzy ( Hua Miao). Miao to liczna mniejszość.  Żyje ich  ok.9,5 mln. i to nie tylko na terenie Chin. Mieszkają także w Laosie, Wietnamie, Tajlandii. Tradycyjne stroje mniejszości Miao są jednymi z najbardziej zróżnicowanych w całych Chinach. Niezwykle barwne i z całą ilością dodatków, zdobień i haftów. A wszystko to wykonane jest z wielka precyzją.


Nie pozostaje mi nic innego , jak zaprosić Was do jednej z wiosek mniejszości Miao. Zapraszam do BASHY.  Basha  jak większość wiosek na tym terenie położona  jest pośród licznych pół ryżowych. Usytuowana prawie  na samym szczycie góry. Trzeba koniecznie wdrapać się na sam szczyt wzniesienia aby móc napawać się imponującym widokiem na cała wiochę . Pogoda  była  w normie - mgła i  deszcz wiszący w powietrzu  towarzyszył nam właściwie non stop.

Zagubiona w wysokich , rozkołysanych od wiatru i  trzeszczących jak stara szafa bambusach,  wioska  jakby szykowała się do snu .  Panował w niej dziwny spokój. Ani w domach , ani  w ich obejściach  nie było żywej duszy. A  my przecież przyjechaliśmy , żeby spotkać się i  zobaczyć Miao.


Spacerując tak  pomiędzy pustymi domami zastanawiałam się , gdzie  u licha  podziali się wszyscy mieszkańcy?  Zawsze miejscowi szybko się dowiadują  , że do wsi przyjechał ktoś obcy. Nikt nas nie podglądał, nikt nie zaczepiał ,  żaden dzieciak nie szedł za nami. Spacer był niezwykle  spokojny, zeby nie powiedzeć leniwy. Mieliśmy dużo czasu i  okazji dokładnie się przyjrzeć  jak mieszkają Miao z Bashy.  Wąskimi ścieżkami pomiędzy domostwami  pomału zmierzaliśmy  w kierunku głównego placu wsi z nadzieją, ze tam może uda nam się wreszcie spotkać ludzi.  

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, co za chwile mnie spotka. A oto i mój pierwszy napotkany mieszkaniec wioski Basha. Był lekko zdziwiony. I ja też.

Potem było już tylko lepiej. Co ja piszę ? Było fantastycznie. Gdy wyszliśmy na główną drogę prowadząca do wsi , nie mogliśmy uwierzyć własnym oczom. Całą  szerokością ulicy , jak w pochodzie pierwszomajowym szły dziewczyny, kolorowe jak kwiaty.Wszystkie wystrojone jak jeden mąż w stroje  regionalne

Kobiety ubrane w kolorowe fartuszki i jednakowo zielone buty maszerowały w jednym kierunki,  na główny plac wsi. Z każdą chwilą było ich coraz więcej. Zastanawiałam się , co mogło być tego powodem?  Dlaczego cała cała wieś się  tak wystroiła ?

 Jak się potem okazało, mieliśmy dużo szczęścia, bo do wsi przyjechał jakiś ważny minister.  Był rozkaz , żeby wszyscy wieśniacy przyodziali się w swoje najlepsze stroje. Zresztą , jak się potem okazało, oni  na co dzień  paradują w regionalnych ubrankach. No może nie w tak kompletnych jak tego dnia, ale noszą się bardzo tradycyjnie.

Miao to społeczność, która słynie przede wszystkim ze swoich niesamowitych strojów , biżuterii i   wielowiekowej hafciarskiej tradycji.  Haft Miao to bogactwo wzorów, kolorów., faktur. Niemal każda z należących do tej mniejszości grup wykształciła swoje własne charakterystyczne techniki hafciarskie. Różnią się one pod względem najczęściej wybieranych motywów, dominujących kolorów, odcieni a także używanych materiałów i nici. Hafciarki Miao do haftów wykorzystują głównie jedwabne i bawełniane nici jednak zdarza się, że korzystają też z końskiego włosia.

Haft dla społeczności Miao pełni bardzo ważną funkcję,  nie jest tylko  dekoracyjną i zdobniczą, jest przede wszystkim wyjątkową formą historycznego zapisu., przekazywania  swojej bogatej kultury następnym pokoleniom. Kobiety Miao rozpoczynają naukę haftu w wieku 7 lat. Wiedzę na ten temat przekazują im starsze siostry , matki, babki. W wieku 15 -16 lat są już w pełni ukształtowanymi rzemieślniczkami , hafciarkami. 
Kobiety oprócz pięknie haftowanych strojów wyróżniają się wymyślnym uczesaniem.,  Kruczoczarne, lśniace włosy upinają grzebieniami.

Na szyje zakładają bogatą okazałą srebrną biżuterię  Całość robi wrażenie. Kobietom towarzyszyły równie pięknie ubrane dzieci.

Jednak nie kobiety i ich kolorowe stroje  były  przebojem tego dnia, a  mężczyźni, szczególnie ich ogolone  głowy z  jednym długim pejsem na czubku.

Pejs skręcają w koczek a czoło owijają zawiązywaną z przodu  chusteczką.

Wyobraźcie sobie, że jest to jedyne  plemię,  którego  mieszkańcy zachowali prawo do noszenia broni. Wychodząc z domu na pole czy do lasu zabierają ze sobą długie, cienkie strzelby.

Kilka kadrów tych urodziwych strzelców udało mi się upolować:

 Miao  uwielbiają śpiewać i tańczyć.  Muzyka jest przyjemna dla ucha, melodyjna, rytmiczna. Ten  mężczyzna  powyżej  trzyma na ramieniu  długi bambusowy flet.

Oglądając zdjęcia mieszkańców Bashy, pewnie zastanawiacie się z czego uszyte są ich ubrania. Wyglądają dziwnie. Na pierwszy rzut oka  ma się wrażenie , ze jest to papier na  dodatek powycierany jak jeans. Otóż  wyprodukowanie tego  materiału w kolorze grafitowo-fioletowym z delikatnym połyskiem jest nie lada sztuką. Najpierw należy zerwać zielone listki indygo i zamoczyć je w wodzie. Kiedy puszczą kolor można  rozpocząć farbowanie. Bryty  białej tkaniny farbuje się kilkakrotnie. Do ostatniego farbowania dla zwiększenia połysku dodaje się białko. Tkaninę  ubija się drewnianym młotkiem, co zwiększa jej trwałość.
Na koniec dla ministra była sesja zdjęciowa, z której i ja skorzystałam.  Po  godzinie maskarady autokary odjechały , a wioska wróciła do normalności.

Ludzie nadal  żyją tam, tak jak żyli ich dziadowie.  Czasem  tylko na chwilę  wpadnie  jakiś turysta  i zakłóci   im  spokój.  Jeżdżąc po bezdrożach Guizhou i Guangxi ma się nadal niepowtarzalną okazję obcowania z malowniczą chińską prowincją. Przynajmniej tak było jeszcze 8 lat temu. Jednak świat nie stoi w miejscu . Cywilizacja rozpycha się , autostrady wyrastają jak grzyby po deszczu  a taki widok staje się już normą. 


4 komentarze:

  1. Niezwykły obraz Chin. Piękna relacja ze wspaniałym opisem i zdjęciami,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak , ten kawałek Chin jest mocno interesujacy. Mało turystyczny i przez to ciekawy. Chiny to kierunek z ogromnym potencjałem. Kusi mnie bardzo Mongolia Wewnętrzna. Ale teraz to mozna tylko pomarzyc. Pozdrawiam Gabi:))

      Usuń
  2. Niesamowite :) Kolejny wpis i mnóstwo ciekawostek. Tu przede wszystkim uwagę przyciągają ludzie. Jak patrzę na Twoją druga relację, to mam ochotę odwiedzić Chiny. Jestem nastawiona do tego kraju dość sceptycznie. To m.in. zasługa poznawania Chińczyków w różnych krajach Azji, a są wszędzie. Nie wzbudzają mojego entuzjazmu. To co pokazujesz jest bardzo ciekawe :) Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadza się Chińczycy, jest jak stonka, bardzo dużo podrozuja, w końcu ich jest dużo. Te rejony Chin są jakby inne, mniej tam dużych miast, choć jeśli już są, to przytłaczają. Ja do Chin wybrałabym się znów Ten kraj ma potencjał. Jedzenie bardzo mi pasuje. 😘😘

    OdpowiedzUsuń

Copyright © PODRÓŻE Z KORDULĄ , Blogger